I
Kiedyś mogłabym przysiąść i poprawić
wszystko w Swoim życiu, przysięgam dosłownie i nie omylnie wszystko! Po prostu,
teraz wiem, że miałam taką możliwość, wtedy, nie. Właśnie, dlatego tu utknęłam,
w smutnej i dziwnie pozbawionej kolorów próżni. Ludzie mówią na to „dzień” ja
wyspecjalizowałam na to swoją nieco inną nazwę. Nazewnictwo nazewnictwem, ale
odnośnik tego określenia jest tylko jeden. Podobnie jest z „nocą”, żebyście w
tamtym momencie mnie widzieli, szatynkę unoszącą jednoznacznie brew jakby mówiła
„jesteście beznadziejni". No tak, jesteście. To nic osobistego, na tyle ile to
możliwe darzyłam was wszystkich obojętną sympatią, opierającą się twierdzeniu,
że ludzie są tylko nic nieznaczącym elementem. Myśląc to przyglądałam się Swoim
dłoniom, przykrótkie paznokcie, które wielokrotnie zostały użyte w celu
odparcia ataków powietrznych w postaci młodszej siostry. Swoją droga to urocza
istotka, taka kochana, żartuje, nienawidzę jej. Roześmiałam się głucho na
wspomnienie jej zapłakanej twarzy, gdy po raz pierwszy spadła z małego
drewnianego krzesełka i tak to się zaczęło. Nie było dnia, żeby moja przygłupia
siostra nie składała wizyty podłodze, zaraz po upadku wszystkich częstowała
symfonią wrzasków, którą mógłby poszczycić się nasz sąsiad Rob ćwiczący Jogę na
trawniku. Problem w tym, że nieszczęsny trawnik znajdował się od naszego równie
nieszczęsnego okna jakieś dziesięć metrów. Kiedyś przyłapałam się, że wpatruje
się w niego, oczywiście nie w Rob'a, tylko w trawnik, właśnie wtedy po raz
pierwszy zdałam sobie sprawę, że jest idealny, oczywiście na tyle idealny ile
może być trawnik na przedmieściach, nie byłam żadnym specjalistą od ogrodów,
ani też nie miałam zamiaru zakładać telewizyjnego show zatytułowanego „Przedmiejscy
masochiści i ich ogrody”. Bo musicie wiedzieć, że wszyscy tu byliśmy jedną
wielką masochistyczną rodzinką z obsesją na punkcie wydmuchanych idei, wiele
razy przyłapywałam siebie na uczuciu wyższości, rozumiecie już? Czułam się od
ich w jakiś porypany sposób lepsza, jakbym moje horyzonty myślowe były jakieś szersze,
gówno prawda, nic nie wiedziałam. Mimo wszystko nie mogłam się oduczyć myślenia
o nich jak o małych dzieciakach zamkniętych w małym sklepiku, gdzie sprzedają
tylko podstawowe artykuły, a oni je biorą i myślą, że tyle im wystarczy, że nie
ma więcej! A było i to o wiele więcej niż nawet Wy myślicie, ludzie, którzy być
może marnują swoje życie siedząc i nic nie robiąc. Tak czy inaczej nie mój
problem i to właśnie podczas takich monologów zauważam ogrom swojego
egocentryzmu. Czasami jest mi autentycznie za niego wstyd, czasami. W
większości przypadkach macham na to wyimaginowaną ręką i zaczynam myśleć, co
zjem na kolacje. Kolejny błąd, ile to ja ich popełniłam! Wiecie, co? Całe moje
dotychczasowe życie było jedną wielką iluzją i nie uzmysłowiłam sobie tego po
jakimś traumatycznym wydarzeniu. Było zupełnie inaczej, nie brały w tym udziału
post apokaliptyczne wątki, obyło się bez gwałtów i odtrącenia ze strony moich
rówieśników, zero nie przyjemnych przyczyn. Za to skutki były jak najbardziej
nieprzyjemne.
Możecie już zacząć mnie częstować odgłosami bólu i żałości.
Jestem nową szarą myszką, która przez przypadek wpadła do wielkiej rezydencji "Blogger" i kompletnie nie wie jak sobie poradzić, ale myślę, że z czasem mnie olśni i będę wiedziała co i jak.
Na pewno spodziewam się różnych reakcji i może trochę podświadomie liczę na jaką kol wiek reakcje z Waszej strony. Do wszystkich: Dopiero się uczę i nie chce żadnych ataków ze strony "doświadczonych" zdaje sobie sprawę z tego, że najlepsza nie jestem i jeszcze dużo (dobrze, bardzo dużo) muszę się nauczyć.
Dziękuje, że tutaj zerknęłaś/eś :)
Widzę, że blog się rozkręca !
OdpowiedzUsuńPowodzenia i szczęści życzę. Może wzajemna obserwacja?
http://allylifestyle.blogspot.com/
Pewnie :)
UsuńWiesz co mi się podoba ? To, że Twój blog nie jest oklepany czy przesłodzony. Uważam, że może powinnaś się rozejrzeć za jakimś wydawnictwem i spróbować wydać książkę. Ja na pewno bym kupiła ;)
OdpowiedzUsuń